"RAZEM DLA NIEPODLEGŁEJ" - JAK DZIAŁALIŚMY?

2018-11-22

 

 

Od lipca Stowarzyszenie Przyjaciół Pogórza realizuje projekt „Razem dla Niepodległej” w ramach wieloletniego programu ”Niepodległa”. W realizacji projektu wzięli również czynny udział uczniowie naszej szkoły:

 

 - W okresie wakacyjnym uczniowie szkoły brali udział w warsztatach fotograficznych pod opieką artysty fotografika Pana Jerzego Pustelnika w ramach projektu „Niepodległa”, zakończonych konkursem fotograficznym.
 

 - W okresie wakacyjnym odbył się konkurs literacki w ramach projektu „Niepodległa”.
 

 - 25 sierpnia o godzinie 15 na boisku treningowym w Pogórzu odbył się III Piknik Historyczny, w którym wzięli udział uczniowie naszej szkoły i przedszkola. Podczas Pikniku Stanisław Szwed - wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej wraz z organizatorami ogłosił wyniki konkursów fotograficznego i literackiego.
 

 - 12 października w ramach projektu „Razem dla Niepodległej”, podczas apelu z okazji Dnia Edukacji Narodowej odbyło się spotkanie uczniów z historykiem Panem Grzegorzem Kaszturą; wykład dotyczył historii lotnictwa polskiego w okresie II Wojny Światowej.
 

 - 15 października odbyło się spotkanie uczniów z zaproszonymi gośćmi w ramach projektu „Razem dla Niepodległej” pod hasłem: „Zaradni i bezpieczni w domu i szkole”, wśród nich znaleźli się dr Robert Gwardyński, komendant Straży Miejskiej w Skoczowie dr Robert Socha, mgr Robert Kora oraz Pan Ireneusz Korzonek jako prowadzący.
 

 - 16 października w ramach tego samego projektu uczniowie wszystkich klas mieli zajęcia z dr Robertem Gwardyńskim dotyczące komunikacji interpersonalnej oraz zachowania w sytuacjach kryzysowych. Rodzaj zajęć i szczegółowa tematyka zostały dopasowane do wieku uczniów.
 

 - 11 listopada uczniowie szkoły uczestniczyli w „Wieczornicy” zorganizowanej przez Stowarzyszenie Przyjaciół Pogórza, podczas której zaprezentowali program artystyczny poświęcony 100 - leciu odzyskania niepodległości.

 

 

 

 

 

Wśród nagrodzonych prac znalazło się opowiadanie naszego ucznia Piotra Gwizdonia:

 

 

„Z opowieści mojej babci”

 

     Pewnego słonecznego dnia, gdy szukałem schronienia przed doskwierającym upałem, udałem się na Pogórski Kopiec, by tam usiadłszy na ławeczce pod rozłożystym drzewem odpocząć pod dającymi cień liśćmi. Czas płynął spokojnie. Rozglądałem się uważnie po okolicy. Rozciągający się przed moimi oczami widok ludzi coraz bardziej nastawionych na liczne udogodnienia i nowinki technologiczne, skłonił mnie do refleksji nad zmianami, które zachodzą z dnia na dzień w naszym życiu. Przypomniały mi się dawne wspomnienia mojej prababci Emilii.
 

     Opowiadała mi, że urodziła się w roku 1931 i do swoich ósmych urodzin mogła beztrosko hasać po łąkach pełnych maków i stokrotek wyglądających niczym dywan oraz chodzić do szkoły. Jednakże nikt nie przywiązywał większej uwagi do wykształcenia, gdyż każdy musiał ciężko pracować. Jej ojciec nie potrafił ani pisać, ani czytać. Podpisując się, znaczył krzyżyk. Po wakacjach 1939 roku wybuchła II wojna światowa. Babcia nie poszła się uczyć tak jak ja. Jej dzieciństwo się skończyło. Musiała zajmować się swoją malutką siostrą, kiedy jej mama była zajęta pracą u bogatego gospodarza i wracała do domu o zmierzchu. Z czasem również ona zaczęła „chodzić na służbę”. Dziś dzieci nie zdają sobie sprawy z piękna swego dzieciństwa. Kiedyś ciężka praca była wpisana do rutyny dnia codziennego dzieci na wsi. Codziennie wcześnie rano nim zaczęło świtać, szła wypasać i doić krowy, a przy okazji upijała tłuste mleko. Ze śmiechem wspomina, że zawsze potrafiła o siebie zadbać. Panujący głód i bieda nie były jej towarzyszami, gdy po ,,zbijaczce” gospodarz pozwolił jej najeść się szpyrkami. W zamian za swe prace dostawała bochenek chleba czy ziemniaki. Do domu wracała w nocy. Moja prababcia mieszkała w drewnianej chacie, przedzielonej na pół, w jednej połowie była izba z klepiskiem na podłodze i kuchnia, a w drugiej zwierzęta. Toaleta nazywana „wychodkiem” znajdowała się na polu. W domu nie było wody. Trzeba było chodzić z wiadrem do studni nawet w zimie. Spano wtedy na strużokach, które wypełnione było słomą lub sianem. Gdy byłem w prababci wieku, umiałem już dawno jeździć na rowerze i go posiadałem, ale babcia dopiero kupiła sobie składaka, gdy była dorosła i nauczyła się z niego korzystać. Kiedy moja prababcia wyglądała przez okno w domu widziała przez szybę sąsiednie okiennice, w których widniały piękne, kolorowo ubrane lalki. Nie marzyła nawet o takiej. Cieszyła się z posiadania lalki, którą sama zrobiła z kawałków starych, niepotrzebnych szmat. Leczono się wtedy głównie ziołami, np. kapusta była na stłuczenia, czosnek wraz z gęsim sadłem stanowił lekarstwo na przeziębienia. Jadano wtedy głównie chleb ze smalcem, kiszkę, wodzionkę, ziemniaki, ale najwięcej smakowały wtedy wszystkim placki pieczone na blasze. Prababcia kąpała się w dużej misce - w ,,laworze”. Miłym zwyczajem wspominanym przez nią były „szkubaczki”, które gromadziły kobiety ze wsi w jednej izbie. Snuły opowieści i wesoło śpiewały. Dawniej podróżowało się drewnianymi bryczkami na kształt prostokąta zaprzęgniętymi w konie. Ludzie bogatsi dysponowali lepiej wyposażonymi pojazdami, np.: w zadaszenie przeciwdeszczowe. Duże odległości pokonywano również pieszo.
 

     Uważam, że moja prababcia jest wzorowym przykładem do wszystkich ludzi, ponieważ podołała wszystkim swoim obowiązkom. Nie nauczyła się narzekać na trudy życia, tylko potrafiła się  z nimi zmierzyć. Podobają mi się jej komentarze różnych sytuacji w życiu. Zawsze podkreśla wielka rolę grzeczności i uczciwości wobec drugiego człowieka.